Media obiegła wieść, że Włosi mogą nie przyjechać na Euro 2012 do Polski. I to nie kibice, ale piłkarze. Taką wieść podobno przekazał Cesare Prandelii, ich trener.
„Jeśli powiedzą nam, że dla dobra piłki drużyna narodowa nie powinna pojechać na mistrzostwa Europy, nie byłby to problem”
Cesare Prandelii (www.independent.ie)
Wszystko to ma związek z aferą korupcyjną na półwyspie Apenińskim, nie pierwszą i pewnie nie ostatnią. Po tych słowach trenera Prandellego wszystko się zaczęło. Jak to?! Euro bez Włochów? Sam nie znam włoskiego, ale mam jakieś dziwne przeczucie, że dziennikarze źle odczytali słowa selekcjonera. Nie chcę też wchodzić w dyskusję na temat tego, czy Włosi ze względu na jakieś tam podejrzenia korupcyjne powinni się wycofywać z tak ważnego turnieju, czy nie (choć moim zdaniem byłoby to niepoważne. Już lepiej zrezygnować z zamieszanych piłkarzy i zastąpić ich tymi, którzy nie brali w aferze udziału).
Często natomiast spotykam się z sytuacjami, kiedy jakiś dziennikarz źle przetłumaczył słowa piłkarza czy trenera. Jest różnica między „Nie mogę odpowiedzieć teraz na to pytanie” a „Nie będę rozmawiał na ten temat”. Dziennikarze często używają skrótów myślowych, żeby zmieścić się na łamach gazety. Ale, do ciężkiej cholery, mamy XXI wiek, czas internetu, gdzie miejsca jest w brud, więc skąd te skróty się biorą? Mam wrażenie, że z lenistwa, albo z chęci zaszokowania czytelnika.
Włosi nie przyjadą na Euro?!
Bzdury. Włosi przyjadą. Jeszcze będziemy mieć po dziurki w nosie futbolu w ich wykonaniu.