Golf kojarzy się głównie z grą w piękną i słoneczną pogodę, jednakże gdy zachodni golfiści z pól Florydy czy Kalifornii przyzwyczajeni są do wysokich temperatur, u nas gra w upały zdarza się raczej rzadko. Czy aby na pewno warto wtedy odwiedzić swoją ulubioną osiemnastkę i ryzykować udar? A czemu by nie! Pod warunkiem, oczywiście, że zrobimy to z głową!
Po pierwsze, ciuchy
Niektórzy lubią chwalić się na polu piękną fryzurą ograniczając się tylko do nowych, wypaśnych okularów słonecznych. Nie potępiamy, jednak gdy temperatura dochodzi do 30 stopni w cieniu, a na niebie nie ma ani jednej chmurki, warto zaopatrzyć się w jakieś nakrycie głowy. Jak już wspominaliśmy, marshalle nie lubią gdy karetki rozjeżdżają fairway’e, dlatego by miło nas wspominali sugerujemy zabrać ze sobą jakąś czapkę z daszkiem, stylowy kaszkiecik lub kapelusz typu Panama lub Fedora 😉
Do tego można założyć krótkie spodenki, które na polu golfowym są jak najbardziej dopuszczalne. Aby dowiedzieć się jakie mogą to być spodenki, zapraszamy do przeczytania wpisu o modzie golfowej 😉 Warto też założyć jakąś lekką koszulę z długim rękawem. Cztery do pięciu godzin na słońcu potrafią przypalić człowieka na niezły brąz (lub piekący róż), więc warto zakryć przedramiona by potem nie cierpieć za bardzo. Oczywiście namawiamy do zabrania jakiegoś kremu z mocnym filtrem. Tylko pamiętajcie, aby wytrzeć palce – nie ma nic gorszego niż wyjście z tee nasmarowaną piłeczką 😉
Cień na wagę złota
Na większości pól niestety cienia jest jak na lekarstwo. Czasem zdarzy się jakieś samotne drzewo, ewentualnie jakiś daszek w połowie pola, ale głownie jako gracze jesteśmy skazani na grę w ciągłym, niemiłosiernym słońcu. Dlatego, gdy cienia nie ma w okolicy, warto cień zabrać ze sobą. I tutaj przydają się parasole. Tak, wiemy, parasol do ochrony przed słońcem kojarzy się np. z wiktoriańskimi pannami, które za wszelką cenę chciały zachować swoją atrakcyjną bladość. Jednakże na polu golfowym parasol nie służy jedynie do ochrony przed deszczem, ale może też chronić nas przed nadmierną dawka UV. Pod warunkiem, że nie jest to jeden z tych modnych, przezroczystych parasoli…
Woda, woda i jeszcze raz woda
Tak tak, moi drodzy, ‚o’ nie ‚ó’ 😉 Co prawda, często podkreślamy, że golf to zabawa i spożycie paru chmielowych przyjemności nie zaszkodzi, jednakże w upały raczej będziemy tego typu rozkosze odradzać, a przynajmniej sugerować by je zdrowo ograniczyć. To dokładnie tak, jak z piwem na plaży – niby fajna sprawa, ale o wiele szybciej uderza do głowy. I jak na plaży lepiej po paru zimnych nie pływać by przypadkiem nie trafić do smutnych, letnich statystyk, tak i na polu golfowym lepiej nie przesadzać. Co prawda, jest raczej mała szansa na tragedię w przeszkodzie wodnej (choć nie jest to rzecz nieznana), za to tragedię w końcowych wynikach możemy mieć jak w banku.
Sugerujemy zabrać ze sobą duże ilości wody dla ochłody. Torba golfowa to bardzo pojemna rzecz, i można w nią upchać duże ilości płynów. Dla tych, którzy mimo wszystko maja ochotę na jakiś procent na polu, sugerujemy kompromis i polecamy jakże popularne ostatnio miksy chmielowo-lemoniadowe. Procencik jest, orzeźwienie także, a ryzyko mimo wszystko mniejsze 😉
Jest słonce – jest zabawa
Upał golfistom nie straszny, dlatego nie widzimy powodu dla którego mielibyśmy rezygnować z zabawy. Najważniejsze jednak, aby zachować zdrowy rozsądek, czego wam serdecznie życzymy! 😉