Zbigniew Boniek rzucił 1986 roku klątwę na polską reprezentację mówiąc, że teraz przez 20 lat Polska nie awansuje na Mistrzostwa Świata. Ostatecznie na awans do najważniejszego piłkarskiego turnieju Polacy czekali lat 16. Po wczorajszym meczu Wisły z APOEL-em Nikozja trudno jednak nie odnieść wrażenia, że przy rzucaniu klątwy rykoszetem oberwał polski futbol klubowy, który od 15 lat nie ma godnego reprezentanta w Lidze Mistrzów.

To musi być sprawka klątwy. Wisła ponad rok temu po raz kolejny budować drużynę niemal od podstaw, z nastawieniem właśnie na rozgrywki Champions League. Niestety wczoraj wieczorem silniejszy od Wisły okazał się mistrz Cypru. I choć wielu kibiców drwiło, że najlepszym piłkarzem Wisły jest tak zwana reforma Platiniego, dzięki której Wisła zaszła tak daleko, to mimo wszystko wielu fanów futbolu miało wczoraj nadzieje na awans krakowskiego zespołu. Komentujący to spotkanie Mateusz Borek słowa: „Niestety, tracimy bramkę” wypowiadał trzy razy, co najmniej o raz za dużo.

Poniekąd sprawdziły się moje słowa sprzed tygodnia, że bez Maora Meliksona Wisła nie jest w stanie awansować do Ligi Mistrzów. Izraelczyk co prawda był wczoraj obecny na boisku, ale… no właśnie. Był obecny, a nie grał. Zresztą, wydawało mi się, że w krakowskim zespole grał wczoraj tylko strzelec bramki – Cezary Wilk, a reszta po prostu „wzięła w tym spotkaniu udział”. APOEL był lepszy w każdym elemencie futbolowej gry, więc można powiedzieć, że awansował zespół lepszy. A Wisła niech się cieszy tym co ma. Polskim zespołom musi wystarczyć na razie Liga Europejska. Natomiast kibice, jak czekali 15 lat, tak poczekają jeszcze rok na awans polskiego zespołu do najlepszych klubowych rozgrywek na świecie.