Dziś serwisy sportowe doniosły, że Diego Maradona podpisał kontrakt z (uwaga!) Al Wasl Dubaj ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.Pojęcia nie miałem, że taki twór w ogóle istnieje, mimo, że – jak donosi znów niezbyt lubiany portal sportowy – wcześniej prowadził go Henryk Kasperczak.

Do sedna – to jak to jest w końcu z Tobą, drogi Diego? Jeszcze parę miesięcy temu twierdziłeś stanowczo, że obejmiesz jedną z europejskich reprezentacji (mowa była przede wszystkim o Ukrainie). Później paplałeś, że jesteś bliski podpisania umowy z jednym zespołów Premier League. West Ham, Aston Villa, Wigan i Birmingham zacierały ręce. A tu co? Jakiś „Don Wasyl” Dubaj. Zawiodłeś mnie, Diego.

Oczywiście nie wierzyłem w ani jedną plotę związaną z Twoją osobą, bo nie od dziś wiadomo, że po ostatnim Mundialu rozpuszczasz te wszystkie ploty w jednym celu – aby pozostać na szczycie. Piękny PR. Szkoda, że nieskuteczny. Twój czas minął, Diego, ale w jednym masz rację po raz kolejny – ZEA to odpowiednie miejsce na koniec kariery. Zarówno tej piłkarskiej, jak i trenerskiej.