Dziś będzie o sędziach. Problem z „gwizdkami” w Polsce był… właściwie zawsze był jakiś problem. Janusz Zaorski kiedyś chciał nakręcić nawet „Piłkarski Poker II”, ale szybko z tego pomysłu zrezygnował tłumacząc, że życie przerosło scenariusz filmu. Mówił to w czasach, kiedy nie było tygodnia, co tam tygodnia, nie było dnia, by media nie donosiły o kolejnych zatrzymaniach panów z gwizdkami. Od tamtej pory niemal co tydzień zastanawiałem się, czy problem korupcji w polskiej piłce skończył się definitywnie. I niemal zawsze odpowiedź brzmiała: „NIE”.

Po prostu nie. Nie jest możliwe, by wszystkie mecze były czyste w stu procentach. Wątpliwości po ostatniej ligowej kolejce miał nawet, znany ze swojego zamiłowania do tenisa stołowego, Minister Sportu Adam Giersz. Na swoim facebooku Minister uderzył w te tony.

„Nie można wykluczyć, że kontrowersyjne decyzje sędziów podczas meczów Ekstraklasy to ustawianie meczów związany z zakładami bukmacherskimi. Konieczna jest analiza tej sytuacji przez władze sportowe i organy ścigania właśnie pod tym kątem”

Kontrowersyjnie, prawda? No ale cóż innego może zrobić Minister Sportu od pingponga, jak nie odbić piłeczkę? PZPN wyciągnął konsekwencje wobec sędziów, którzy popełniali błędy. Jeden nawet przyznał się do nich i przeprosił zespół poszkodowany (sędzia Lyczmański, przeprosił Jagiellonię, dla której nie gwizdnął karnego i uznał bramkę dla Wisły po faulu Wiślackiego piłkarza na bramkarzu „Jagi” – przyp. autor). Sędzia Krztoń został zdegradowany po uznaniu bramki dla Górnika Zabrze, przy strzeleniu której ręką pomagał sobie Prejuce Nakoulma.

Ale i tak najmocniej, zresztą jak zwykle, błysnęła UEFA, która stwierdziła, że – uwaga – nie było korupcji w meczach, w których sędziowie T-Mobile Ekstraklasy gwizdali nie po myśli fanów zarówno jednej, jak i drugiej drużyny. A co innego miała powiedzieć UEFA? Głosem Gianiego Infantino, czy innego bardzo wyrazistego działacza, miała stwierdzić, że – pośrednio – odpowiada za taki stan rzeczy? Ktoś powie – UEFA ma rację!” Wątpię. Jak mam wierzyć organizacji, która najpierw stwierdza, że FC Sion musi zostać zdyskwalifikowany, wręcz wyrzucony z Ligi Europejskiej (gra nieuprawnionych graczy), a teraz tłumaczy się z tej decyzji przed prokuratorem?

Jedno wiem na pewno – korupcja w polskiej piłce istnieje nadal. Niestety niewiele osób w Polsce zdaje sobie sprawę z rozmiarów tego haniebnego procederu.