Przygoda z golfem może zacząć się różnie. Znajomi mogli nas przypadkiem zabrać na kilka dołków i nam się spodobało. Może będąc na jakimś wyjeździe firmowym, studenckim, konferencyjnym czy kawalerskim organizator zafundował wypad na pole zamiast tradycyjnego paintballa. Możliwe też, że nasz wujek, ciocia, dziadek, babcia czy inny krewny, zapalony golfista, zaproponował, że odda nam swoje stare kije abyśmy spróbowali sił w tym sporcie. I o tej ostatniej sytuacji, jej plusach i minusach, chcielibyśmy napisać.
Sprzęt w golfie jest ważny. Ważny w ten sposób, że bez kijów golfa nie ma. Słynna scena gdzie Kevin Costner wychodzi z bunkra motyką jest teoretycznie możliwa, wątpliwym jest jednak aby green marshall wpuścił nas na pole wyłącznie ze sprzętem ogrodniczym w torbie. Właściwy sprzęt bywa jednak kłopotliwy, głównie ze względu na jego cenę. Pisaliśmy już wcześniej o tym, że golf, a w szczególności sprzęt golfowy wcale nie musi być drogi, jednakże co zrobić kiedy ochota do gry jest, a akurat nie ma w kieszeni nawet tych trzech stów na używany sprzęt z internetu, lub akurat żadnego używanego sprzętu za rozsądną cenę w internecie nie ma? Wtedy może pomóc rodzina.
Oczywiście, w Polsce golf nie jest jeszcze na tyle popularny aby liczyć na to, że ktoś z rodziny w kraju akurat przy okazji wymiany sprzętu postanowi obdarować nas swoim starym, choć nie wykluczamy i takiej możliwości. Jednakże, jak ktoś trafnie zauważył, prawie każdy ma w rodzinie jakąś daleką gałąź, która dekady temu wyemigrowała w kraje bardziej gospodarczo rozwinięte i nie całkiem uschła, tym samym oddzielając się od głównego pnia. Istnieje więc szansa, że mamy takiego pociotka grającego w golfa i może – a nawet bardziej niż może, gdyż golfiarze lubią dzielić się swoją pasją – zechce obdarować nas jakimś swoim starym sprzętem.
Plusy dodatnie
Jak dają, to bierz, jak biją, to uciekaj, mawia prasłowiańskie przysłowie. Dlatego kije za friko (ewentualnie po kosztach przesyłki) są dobre, bo są i są za friko. A mając już jakiś sprzęt możemy zauważyć znaczną zmianę podejścia do gry w golfa – ochota częstsza i jakoś tak bardziej zaczynamy szukać okazji by w tę piłeczkę pouderzać. No i mamy te parę złotych w kieszeni, a oszczędność to w końcu cnota, szczególnie w dzisiejszych realiach gospodarczych.
Plusy ujemne
Niby darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, ale nasze prowerbialne kije po wuju mogą okazać się być, cóż, po wuju (też prowerbialnie). Przyczyn na to może być kilka. Stary sprzęt, który stał długo nieużywany na strychu czy w garażu, lub był używany bardzo długo, może być w kiepskim stanie. Gripy mogą być sparciałe lub twarde, główki brudne i zardzewiałe. Dodatkowo, jak i na świecie tak i w golfie, technologia idzie do przodu i to czym grał wujek trzydzieści lat temu, a to czym gra się dzisiaj, może mieć się do siebie jak latawiec do myśliwca. No i najważniejsze – nasz szanowny krewny może i ma swoje lata, ale przez ten czas wypracował umiejętności pozwalające mu grać sprzętem mniej wybaczającym błędy – my zaś, jako początkujący gracze, możemy mieć poważne trudności ucząc się na sprzęcie przeznaczonym dla graczy, którzy wiedzą co robią na polu.
Efekt? Możemy się łatwo zniechęcić do dalszej gry, gdy kij będzie kiepsko leżał w dłoni bez wymiany gripów, a większość naszych uderzeń nie będzie nam wychodzić, gdyż przeznaczony jest dla graczy o niskim HCPie i powstał w czasach gdy o technologii game improvement jeszcze nikt nie słyszał.
Mimo to, czy warto przyjąć używany sprzęt? Oczywiście! W ForeGolf! uważamy, że sprzęt jest kwestią drugorzędną – kije za grube tysiące, dobrane do wzrostu, wagi, długości ramion, koloru oczu i grupy krwi nie zrobią z nikogo Tigera Woodsa, a bawić można się nawet i antykami pamiętającymi nieudane spacery Churchilla. Liczy się nastawienie i dobra zabawa. W końcu to golf.