Zawsze zastanawiałem się, dlaczego wszelkie fuszerki uchodzą urzędnikom na sucho. Nie ponoszą oni żadnej odpowiedzialności za to, że coś, mówiąc kolokwialnie, spieprzyli. Wyobraźcie sobie państwo, że remontujecie łazienkę, macie duże pole do popisu, właściwie możecie ją zrobić na nowo, włącznie z wyburzaniem ścianek. Nagle okazuje się, że czegoś nie przemyśleliście, przez co koszt remontu rośnie, względnie cały projekt staje się niepraktyczny. No, powiedzmy, że taką sytuacją byłoby zamontowanie na środku łazienki sedesu w taki sposób, żeby jednocześnie zagrodzić przejście do pralki i prysznica. Albo zamontowalibyście brodzik pod umywalką. Wiem, niemożliwe, na pewno byście to przewidzieli. Jesteście w stanie to sobie wyobrazić? Nie? To czytajcie.
Co się stało na Stadionie Narodowym? No właśnie mniej więcej to, o czym pisałem przed chwilą. „Przegląd Sportowy” donosi, że na warszawskiej arenie ma miejsce fuszerka (chodź sam periodyk określa tę wpadkę mianem „niedoróbki”), jakiej świat nie widział. Nie dość, że obiekt jest jedną z najdroższych tego typu inwestycji w Europie, to jeszcze jest zrobiony, przepraszam za wyrażenie, na odwal. Otóż wyżej wspomniana gazeta poinformowała, że, uwaga, niewskazane jest zasuwanie dachu przy niskich temperaturach (!). Tak, dobrze państwo przeczytaliście. Producent dachu zapewnia, że da się to wykonać, ale jest to niewskazane ze względu na jakieś tam technologiczne normy. Podobno materiał, z którego jest zrobiony dach przy ujemnych temperaturach może zwyczajnie nie wytrzymać.
Przepraszam, ale czy właśnie nie popełniono budowlanej wpadki stulecia? „Dach nie może być zasuwany przy temperaturach ujemnych”. A przy jakich może? Po co zasuwać dach na stadionie w Polsce, kiedy temperatura na zewnątrz przekracza 10stopni? Inne pytanie mogło by brzmieć: „Czy jeśli na dwa dni przed meczem o Superpuchar temperatura spadnie poniżej zera, a następnie będzie padał śnieg, to czy mecz się odbędzie?” Przecież w ujemnej temperaturze nie będzie można zasunąć dachu, a tym samym osłonić świeżo położonej murawy przed wpływem warunków atmosferycznych. Mam wrażenie, że w takich okolicznościach decyzja o rozgrywaniu tego meczu właśnie w lutym jest idiotyczna. Mniej więcej tak samo idiotyczna, jak zamontowanie zasuwanego dachu, którego nie można zasuwać kiedy istnieje taka potrzeba.
Sytuacji dziwi się również Grzegorz Lato, nieoceniony Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
W zimie mamy grać z otwartym dachem? To do czego jest on w ogóle potrzebny?
Porównując to jeszcze do opisanego wcześniej remontu łazienki, ktoś zamontował kibel pod prysznicem.
P.S. W sobotnie popołudnie głos w sprawie dachu zabrał prezes Narodowego Centrum Sportu, Rafał Kapler. Szkoda, że żaden z dziennikarzy PS nie zapytał go o zdanie w tej sprawie, dodatkowo z podesłanego przez Kaplera na twitterze artykułu możemy się dowiedzieć, że dach rzeczywiście nie może
być rozkładany zimą, przy dużych mrozach, ale można zrobić to wcześniej.