Odwieczne pytanie każdego golfisty: jaką furą najlepiej jechać na golfa?

Stare ludowe przysłowie mówi, że najlepsze auto, to auto służbowe:-) Albo kolegi, albo mamy, albo inne. Opcji jest wiele, dlatego postanowiliśmy przeanalizować kilka z nich pod względem przydatności przy transporcie na pole:)
Samochód Służbowy

W przypadku wszelkich możliwych rodzajów sportów i zabaw, służbowe cztery kółka wygrywają prawie każde zestawienie. Samochód ten sprawdza się na zakupach, zabawie w terenie, wypadzie za miasto, no i oczywiście jako transport na pole. Dodatkowo, jest bardzo ekonomiczny i litr paliwa kosztuje… właściwie to nie wiadomo ile. Ktoś pewnie wie, ale ty nie musisz 😉 Jedynym mankamentem służbówki jest jej marka i model. Auta służbowe są jak łopaty – mają kopać a nie wyglądać – więc przeważnie są to przedstawiciele jakichś mało wyróżniających się, ale twardych i wytrzymałych przeciętniaków. No chyba, że jest to auto prezesa – wtedy to mamy skóry, neony i głos Dartha Vadera w nawigacji 🙂 Innym mankamentem auta służbowego jest jego przynależność do firmy, a firma może wpaść na ‚genialny’ pomysł obklejenia biedaka bannerami lub inną grafiką. A czemu wszyscy na polu mają wiedzieć, że handlujesz cementem? Nie zrozumćie nas źle, cement jest ważną i potrzebną składową rozwijającej sie gospodarki, niech się mury pną do góry itd., ale przecież golf ma być ucieczką od pracy, a nie przedłużeniem obowiązków służbowych i okazją do promocji i okazja do reklamy najlepszej zaprawy murarskiej na tej szerokości geograficznej.

Podsumowując, samochód służbowy to najbardziej ekonomiczna opcja, i właściwie tylko tyle. No chyba, że prezes lubi wiedzieć gdzie jeździcie i zamontował jakiegoś Lojacka, a wtedy nici z szaleństw.
Kabriolet

Kabriolet z samego założenia daje już +10 do prestiżu, i nieważne czy jest stary, czyli vintage i z klasą, czy nowy. Słońce świeci, wiatr we włosach, no po prostu żyć, nie umierać! Niestety, poważnym problemem jest bagażnik. W większości kabrioletów mieści się, i to ledwo, zapas, lewarek, apteczka, trójkąt, i dobre samopoczucie. To ostatnie nie zajmuje wiele miejsca, nie zmienia to jednak faktu, że na torbę i wózek może juz tego miejsca zabraknąć. No chyba, że jesteśmy jednym z tych graczy, którzy posiadają członkostwo w klubie i trzymają swój sprzęt na miejscu.
Terenowy

Terenowy samochód z grubymi kołami jest w sam raz, aby zająć dwa miejsca parkingowe i już na wstępie wkurzyć innych golfistów, dekoncentrując ich donośnym burczeniem naszego mocanrego V8, które potrafi zaznaczyć swoja obecnośc nawet na drugim końcu pola. Duża powierzchnia załadunkowa pozwoli przewieźć sprzęt rolniczy, jak i zabrać kije swoje i kolegów, grilla, lodówkę, zapas piwka oraz narty gdybyśmy po golfie chcieli skoczyć w Alpy. Pojazd ten śmieje się z takich słów jak ‚ekonomiczny’, ‚ekologiczny’, ‚poręczny’, czy ‚nieprzejezdny.’
Kombi
Kombi to KRUL polskich szos! Bezkonkurencyjny, wszędobylski, i najlepiej w turbodieslu. Można na nim polegać jak na Zawiszy. Wsiądź w ten symbol stateczności i rodzinnego ciepła, odkryj w sobie zaległe pokłady buntu i wywal fotelik dziecięcy wraz ze skrzynką na zakupy. Bo kombi to nie tylko pojemność ale i szacunek na polu! Gdy podjeżdżasz pod clubhouse to wszyscy prezesi i członkowie rad nadzorczych kiwają głowami z cichym uznaniem. Wiedzą, że w porównaniu z kierowcą tego rodzinnego pojazdu, ich własny wypad na pole to małe piwo. Bo oto przed nim zjawił się prawdziwy ojciec (lub matka) dzieciom, pater familias co to ryzykująć miesiąc spania na kanapie urwał się na tych kilka bezcennych godzin ciszy i spokoju. Oczywiście cały ten ‚szacun’ bierze w łeb w momencie gdy z kombiaka wysypuje zwarta grupa chętnych do gry i zabawy. Kombi to jednak synonim pojemności i jeśli można w to cudo zapakować się całą rodzinką razem z kompletnym biwakowym osprzętem, to zbiorowy wypad na golfa nie powinien sprawiać wiekszych problemów. Zmieści się cała ekipa wraz z torbami, kijami, wózkami, prowiantem, piwem w ilościach hurtowych, i co tam jeszcze dusza zapragnie. A jeśli jeszcze kombiak jest służbówką… !
Hatchback

Takie ni to pies ni wydra. Pojemny jak kabriolet, ale potrafi być wygodny, choć kojarzy się z autem na zakupy lub do pracy, czyli bez szału. Plusy? Wiele toto nie spali i da się zaparkować wszędzie, nawet na miejscach dla meleksów (gabaryty podobne, więc i tak nikt się nie skapnie). Jednakże, problemem hatchbaków jest pojemność, a golf to nie tenis, sprzętu jest dużo, więc musi być i miejsce. W przeciwieństwie do kabrioletów możliwości jest więcej, ale do doskonałości też troche brakuje. Dla przykładu, jak się postaramy i trochę okroimy sprzęt, to mogą się zmieścić nawet i trzy osoby, choć proces załadunku często przypomina tetrisa (milenialsi niech sobie wygooglują co to było). Ale moment, przecież mieliśmy grać w czwórkę! Co ma zrobic czwarty muszkieter? Cóż, najwidoczniej będzie musiał sprawić sobie kabriolet…
Minivan

Serio? Pożyczysz samochód od żony, aby pojechać z kolegami na golfa? A nie pomyślałeś jak dzieci twoje i sąsiadów dostaną sie na trening piłki nożnej/siatkówki/kosza gdy zabierzesz im transport? Bedziesz torpedował karierę sportową swojej latorośli tak egoistycznym zachowaniem? Bardzo to nieodpowiedzialne z twojej strony! No chyba, że jesteś żoną, a to co innego. W takim wypadku, to niech twoja brzydsza połowa sama sie martwi, jak zawieźć dzieci na trening! Mógłby, leń jeden, wykazać się dla odmiany i zrobić coś pożytecznego, a nie standardowo zostawiał wszystko na twojej głowie i tylko jeździł na golfa 😉 Weź więc ten autobus w wersji mini, zabierz koleżanki, a mężowi powiedz, że jedziesz z kumpelami na zakupy. Niech się, cholera, nauczy, że nie tylko on potrafi wciskać tani (i jakże oczywisty) kit gdy chce się urwać z domu! Dlatego, bez wyrzutów sumienia i z poczuciem spełnienia edukacyjno-wychowawczego, łap dziewczyny, kije, wózki, świeże piłeczki i leć zdobywać „18tkę”! Należy Ci się 😉 A auto – że pozwolimy sobie wrócic do meritum – jest takim kombi w wersji deluxe. Czyli wszystko co dobre w tamtym, z tym że o wiele lepsze!