Stadion Narodowy w Warszawie (zdjęcie z archiwum autora)
Strasznie głośno zrobiło się dziś o odwołanym meczu o Superpuchar, który miał się odbyć w tę sobotę na Stadionie Narodowym w Warszawie. Organizacja, planowanie i wszystko co z tym związane od samego początku wołały o pomstę do nieba. Zacznijmy od tego, że od samego początku większość kibiców, w tym ja również, była przeciwko rozgrywaniu meczu o Superpuchar w lutym, a ten termin wymyśliła Ekstraklasa. Nie wiem kto uparł się, żeby koniecznie ten mecz rozegrać na stadionie Narodowym w Warszawie, skoro jest to jedyny nieukończony obiekt spośród tych przygotowywanych na Euro2012.
Mecz o Superpuchar nie odbędzie się w najbliższą sobotę na Stadionie Narodowym. Trwają rozmowy na temat rozegrania meczu na PGE Arenie w Gdańsku w marcu lub w kwietniu,o ile Legia i Wisła wcześniej odpadną z europejskich pucharów.Moim zdaniem problem z tym meczem to tylko wierzchołek góry lodowej, a narodowego egzaminu nie zdał nikt.Ani Ministerstwo Sportu,ani Narodowe Centrum Sportu,ani Ekstraklasa S.A,ani Warszawski Ratusz, ani policja. Dlaczego? Poniżej wyjaśniam (kolejność przypadkowa).
Ekstraklasa S.A.
Iglica Stadionu Narodowego
(zdjęcie z archiwum autora)
Decyzja o rozegraniu meczu w lutym była absolutnie niezrozumiała od samego początku. Zima, minusowe temperatury, wiatr, śnieg, opóźnienia na Stadionie Narodowym. To wszystko przemawiało za tym, by mecz odbył się w innym terminie lub po prostu na innym obiekcie. Rzecznik spółki – Adrian Skubis informował, że inny termin nie wchodzi w grę. Teraz okazuje się, że jednak wchodzi. Prezes Ekstraklasy S.A. Andrzej Rusko przyznał, że rozmawia z operatorem PGE Areny w Gdańsku na temat możliwości rozegrania tam meczu o Superpuchar w marcu lub kwietniu, kiedy Wisła i Legia odpadną już z Europejskich Pucharów. Na chwilę obecną w tej sprawie nic nie jest przesądzone.
Narodowe Centrum Sportu
Operator Stadionu Narodowego, główny odpowiedzialny za jego przygotowanie. Masa opóźnień na stadionie najpierw spowodowała nieodbycie się meczu o Superpuchar w sierpniu 2011r., później z powodu opóźnień do Gdańska przeniesiono mecz z Niemcami (2-2). Ostatecznie termin oddania Stadionu Narodowego -narzucony przez samego premiera Donalda Tuska – minął 30 listopada. Dziś, kiedy wiadomo, że 11.02 na stadionie nie odbędzie się mecz o Superpuchar prezes Rafał Kapler stwierdza, że wątpliwości co do obiektu może zgłaszać policja, bo nie ze wszystkich sektorów stadionu ma połączenie. Problemy z łącznością występowały w tym przypadku chyba nie tylko na linii policja-policja. No i ktoś, według mnie, powinien w końcu ponieść w NCS konsekwencje za ciągłe opóźnienia w oddaniu obiektu do użytku. W efekcie na dziś mamy w stolicy obiekt za prawie dwa miliardy złotych, z którego nikt nie może w pełni korzystać, nawet Wietnamczycy, bo zostali przegnani na ulicę Marywilską.
Policja
Stadion Narodowy
(zdjęcie z archiwum autora)
Dziwić może również postawa policji. Najpierw chciała powsadzać wszystkich kibiców do klatek i stanowczo żądała od NCS odpowiednich ogrodzeń oddzielających kibiców Wisły i Legii od sektorów neutralnych. Nigdy nie uważałem, a są to wnioski poparte wieloletnimi obserwacjami widowisk sportowych w całej Polsce, na różnych szczeblach rozgrywek, że wsadzanie kibiców do klatek powoduje spadek agresji wśród tłumu, a wręcz przeciwnie Polska policja jak widać nie zna innych metod niż założenie z góry, że „kibole” przyjadą rozwalić stadion. Później jeszcze wymyślono, że kibice Wisły Kraków podróżujący do Warszawy na mecz nie będą mogli przyjechać samochodami, tylko pociągami. PKP odpowiedziało krótko i treściwie – nie mamy aż tylu składów. Następnym pomysłem było wysadzenie kibiców Wisły na Dworcu… Zachodnim, a nie np. na będącym bliżej Stadionu Narodowego Dworcu Wschodnim w Warszawie (pisał o tym portal weszlo.com). Na szczęście do idiotycznego pomysłu gnania kibiców przez miasto – niczym stado głodnych owiec na hale – nie dojdzie.
Ministerstwo Sportu
Wszystkiego (przede wszystkim terminów) miała dopilnować Minister Sportu Joanna Mucha. Nie dopilnowała. Wsławiła się za to ciekawym pytaniem, o którym wspomniał na swoim twitterze Roman Kołtoń, dziennikarz Interii.pl i komentator Polsatu Sport.
Wczoraj w godzinach wieczornych Pani Minister Joanna Mucha jeszcze oficjalnie podziękowała Ekstraklasie za „wzorową współpracę podczas organizacji spotkania”. Jakiego spotkania – tego nie wie nikt. Nawet osoba, która wybierała drużyny do Superpucharu 😉
Warszawski Ratusz
Impreza na otwarcie Stadionu Narodowego
(zdjęcie z archiwum autora)
Ten sam, który nie podjął pozytywnej decyzji o rozegraniu meczu, ze względów bezpieczeństwa, jednocześnie kierują sprawę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które pierwotnie miało podać decyzję o rozegraniu meczu… w piątek, czyli na 24 godziny przed meczem. Śmiechom (przez łzy) kibiców nie było końca. Szybkość pracy urzędników w Polsce nigdy nie była powalająca.
Reasumując – tak jak napisałem wcześniej nikt nie zdał tego Narodowego Egzaminu dojrzałości. I obawiam się, że jest to dopiero początek góry lodowej. Obserwując dzisiejsze, ale i wcześniejsze zachowania i wypowiedzi osób odpowiedzialnych za organizację Euro, spodziewam się większej ilości kwiatków, podobnych do dzisiejszej sytuacji. Obyśmy tylko wyszli z twarzą podczas Euro.
P.S. Zdjęcia Stadionu Narodowego pochodzą z archiwum autora.