Podczas gdy cała Polska zajęta jest śledzeniem kampanii wyborczej piłkarska jej część zastanawia się „Po co kadra poleciała na mecz do Azji, skoro w Polsce mamy piękne stadiony, a i kibiców by się trochę znalazło?”. Nasze dzielne biało-czerwone Orły Biedronki Smudy poleciały do Korei na mecz towarzyski z tamtejszą reprezentacją. Według Jerzego Engela rozegrały nawet „dobry mecz”, bo strzeliły dwie bramki popełniającym katastrofalne błędy Koreańczykom.

Do końca nie wiadomo po co cała ta wycieczka została zorganizowana, ale PZPN i Smuda są zadowoleni. Zresztą, jakby mogli nie być zadowoleni, w końcu niektórzy z nich w Korei nigdy nie byli. No ale firma Sportfive wyboru już dokonała więc szlus! W obliczu nikłego zainteresowania losami reprezentacji Polski ze strony potencjalnych przeciwników na Euro 2012 trzeba było wybrać kogoś innego. Wybrano kierunek Azjatycki.

Z Koreą w Seulu zagraliśmy i szczęśliwie zremisowaliśmy, natomiast w Niemczech, z powodów równie niezrozumiałych co rozgrywanie meczu w Korei, zagramy z Białorusią.O, to będzie dopiero piłkarska uczta. Z Białorusią w Wiesbaden (szkoda, że nie w Baden-Baden, tam związkowi działacze też pewnie jeszcze nie byli).

Słuszność każdej decyzji podejmowanej ostatnio przez PZPN można poddać w wątpliwość i wyjść z tego obronną ręką za pomocą jednego, góra dwóch argumentów tak oczywistych jak niekompetencja rzeczniczki wyżej wymienionego związku. Nie mam zamiaru, tak jak „niektóre portale” 😉 czepiać się literówki we wpisie pani @rzecznik_PZPZ, choć wyglądała ona dość zabawnie. Przypominam zainteresowanym o co chodziło (klik)

A co wiemy po samym meczu z Koreą? Nic nowego. Obrona do wymiany, pomoc tak sobie, z wyjątkiem Błaszczykowskiego i atak w porządku. Podczas gdy kolejni reprezentanci Polski rezygnowali (oficjalnie przez kontuzje) z wyjazdu do Seulu, piłkarze przeciwników z podniesionymi głowami stawiali się na zgrupowaniu. Dziś oprócz dobrej, w kilku momentach wprost zachwycającej, pełnej walki i zaangażowania grze pokazali naszym reprezentantom, na czym powinna polegać gra w zespole narodowym. To nie tylko splendor i kasa, ale również wdzięczność kibiców, którzy stawili się na trybunach, mimo, że mogli tego dnia robić coś zupełnie innego. Pójść do kina, poczytać gazetę, czy obejrzeć przygody małego, południowokoreańskiego bohatera ulubionego serialu w telewizji.

Nasi jeszcze długo tego nie zrozumieją.