Pamiętacie? Na moim poprzednim blogu było coś takiego jak Absurdy Ekstraklasy. Pamiętacie? Mnóstwo tam było tych sytuacji z kategorii „takie rzeczy to tylko w polskiej piłce”, więc na 9 kolejek przed zakończeniem sezonu postanowiłem wskrzesić ten zacny plebiscyt. Może nie ma on takiej rangi jak „Plebiscyt na najlepszego piłkarza France Football” czy nawet też nie na miarę „Piłkarskich Oscarów”, ale jest wspaniały, bo nikt takiego nie robi. DOSŁOWNIE NIKT!
No więc czas trochę nadrobić zaległości i dostarczyć Wam radości w postaci kolejnych absurdów. Przypominam, że na koniec sezonu zbiorę je wszystkie do kupy i zamieszczę odpowiednią ankietę. Kto wie, może kiedyś powstanie z nich książka? Takie sytuacje to nie tylko sprawy absurdalne, ale często śmieszne, zadziwiające, a niekiedy też szokujące. Tytuł „Absurdy Ekstraklasy” jest tytułem czysto umownym.
A więc co z tymi absurdami? Od razu muszę przyznać, że nie pamiętam wszystkich zadziwiających sytuacji, które miały miejsce do tej pory Trochę się ich przez kilka miesięcy nazbierało. Przede wszystkim Absurd numer…(liczy)… 16! Dajmy na to Smolarka i „Analnuela” Arboledę, zwanego też felczerem. No cóż, Ebi mówi, że Manuel próbował mu włożyć palec „tam, gdzie Ebiemu się nie podoba”. A później była mała dogrywka w szatni, co widać na filmiku.
Absurd nr 16 – brzydkie zabawy dorosłych chłopców.
To oczywiście jeden z ostatnich absurdów Ekstraklasy. Można powiedzieć – „świeżak”. Zapraszam Was do wspólnej zabawy. Podsyłajcie swoje propozycje absurdów, które później znajdą się w ankiecie na koniec sezonu.