Zbierałem się do wrzucenia jakiejś notki na bloga, ale przy braku czasu dochodzi ciśnienie związane z tym,że … nie ma o czym. Ale w końcu jest! Afera alkoholowa w kadrze to zdecydowanie jest to, co tygryski (w roli tygryska – autor bloga) lubią najbardziej. Sławek Peszko trochę wypił, razem z Wasilewskim wsiedli do taksówki grozy, która mknąc ulicami Kolonii lekko zboczyła z naznaczonej przez piłkarzy trasy i rozpętała się awantura, w której ucierpiał taksometr, pośrednio taksówkarz, który zawiózł panów piłkarzy na posterunek, no i Sławek Peszko, który noc spędził w wytrzeźwiałce. Po kilku dniach od afery, już na spokojnie, po wysłuchaniu kilku opinii, postaram się o zwięzły komentarz.

Od razu spore zamieszanie zrobiło się wokół sprawy lubiącego alkohol Sławomira Peszki. Pojawiły się głosy: „Wyrzucić go z kadry!”, tym bardziej, że został odsunięty od pierwszego zespołu Kolonii. Dziwne. Bardzo dziwne, tym bardziej, że wcześniej większość z tych, którzy teraz stanowczo domagali się pozbycia się Peszki na dobre nie byli tak radykalni w kwestii rezygnacji z Boruca, czy Żewłakowa. W ogóle wśród kibiców dostrzegam dziwne zjawisko nazywane „moralnością kalego”, z tym, że sprawa kształtuje się w ramach „Wyrzucają dobrego – źle, wyrzucają złego – dobrze”. Jak słusznie zauważają niektórzy dziennikarze, źródłem takiego a nie innego traktowania piłkarzy jest sam Franciszek Smuda, który wielokrotnie już łamał dane dziennikarzom słowo (naprawdę, nie ma sensu przytaczać wszystkich przykładów, ten blog nie ma możliwości zamieszczania tak dużej liczby znaków 😉 )

Umówmy się – Sławomir Peszko piłkarzem wybitnym nigdy nie był, ostatnio nawet w przeciętnie spisującej się Kolonii grał ogony, albo siedział na ławce. No więc – nadaje się ten Peszko do kadry, czy trzeba mu podziękować? Moim zdaniem Smuda popełnia błąd. Nie przepadam za byłym zawodnikiem Lecha, nigdy go specjalnie nie poważałem jako piłkarza, ale pozbywanie się zawodnika zespołu Ekstraklasy i zastępowanie go… kim? Ok, Grosickim. Ale jeśli trenerowi przyjdzie do głowy powołanie np. Szymona Pawłowskiego z Zagłębia? Kto szybciej pęknie w akcji „1 na 1” z bramkarzem greckim, czy rosyjskim? Peszko, czy Pawłowski? Jasne, że gracz z Ekstraklasy. No, ale w tym momencie najważniejszym argumentem wydaje się „reprezentant nie powinien się tak prowadzić, tak zachowywać”.

Co ja rozumiem przez słowo „reprezentant”. To ktoś, kto swoją grą będzie reprezentował swój kraj, a więc również jego obywateli, niezależnie od tego, czy gra akurat w klubie, czy w meczu reprezentacji, czy też będzie spędzał czas wolny z dziewczyną w restauracji. Ma zachowywać się reprezentatywnie, znaczy nie robić nic nie mieszczącego się w ogólnoprzyjętych normach. Pod tym względem z reprezentantem jest jak z księdzem. Wymagamy od nich świętości, ale doskonale wiemy, że zdarzają im się chwile słabości. Mimo to mamy praw ich oceniać, ale od ogółu ciągle wymagamy czasem rzeczy nadprzyrodzonych. Jak choćby tego, by reprezentant nie pił alkoholu, ale również nie powinien sprzedawać meczów. Koniec, kropka.

Dlatego, jeśli Franciszek Smuda na początku przygody z kadrą zarzekał się, że nie będzie w kadrze balangowiczów i że brzydzi się korupcją, to będąc konsekwentnym nie powinien powoływać ani Peszki, ani Dudki (usuniętego za picie z kadry Beenhakkera), ani Boruca, Żewłakowa, Iwańskiego, oraz – z powodów korupcyjnych – Piszczka i Łukasza Mierzejewskiego. Trener również jest reprezentantem mojego kraju i wymagam od niego minimum konsekwencji. I prawdomówności.