Polska odpadła z Euro i co teraz? Co my biedne sieroty po Smudzie teraz poczniemy? Co zrobią Ci, którzy, go krytykowali? Będą zacierać ręce i się cieszyć, prezentując przy tym typową polska mentalność, że „im gorzej, tym lepiej”? A no nic nie zrobią. Przynajmniej ja nie zamierzam.
Po meczu z Czechami kumpel napisał sms-a:”Trzy lata temu miałeś rację. Smuda to był błąd”. Poprawka, drogi kolego, ja na początku wierzyłem w to, że temu trenerowi uda się zrobić z polskiej kadry zespół, ale z każdym kolejnym meczem nabierałem przekonania, że to misja niemożliwa. Powodem był brak meczów o punkty, brak ciśnienia, niemożliwość sprawdzenia psychiki tego zespołu w meczach O COŚ. Nie mam żadnej satysfakcji z tego, że Smuda poniósł ostatecznie klęskę. Mało tego – nie zamierzam go krytykować, bo czas na to już minął. Trzeba teraz po prostu wybrać nowego trenera, który będzie potrafił zrobić z tych zawodników zespół żądny krwi i punktów w eliminacjach.
Jedna ważna obserwacja. Kuba Błaszczykowski wyszedł po meczu z Czechami i powiedział, że stosunki na linii Kadra-PZPN są dramatyczne, świadczy o tym między innymi problem z biletami przed ostatnim meczem w grupie. Piłkarze po prostu nie wiedzieli ile biletów dla swoich rodzin dostaną, bo PZPN (Lato) obiecywał więcej, a tu jest nieco mniej. Problem można odczytywać oczywiście dwojako. Zdecydowana większość powie, że kapitan nie powinien się zajmować takimi rzeczami jak dystrybucja biletów dla członków rodzin. Oczywiście, że nie powinien. Dlaczego więc ktoś doprowadził do tego, że się zajmował? Czemu nie mógł skupić się tylko i wyłącznie na meczu? Sam później przyznał zresztą, że dla nich najważniejszy był mecz. Moim zdaniem tutaj zawiódł (podobno nie po raz pierwszy) PZPN. I ja w zapewnienia Grzegorza Laty („Piłkarzom brakowało tylko ptasiego mleka”) nie uwierzę. Brakowało, jak stwierdził kapitan, bardzo dużo. Bilety… owszem, bzdura. Ale nikt nie zastanowi się kto i dlaczego dopuścił do tak absurdalnej sytuacji. Czy Wy, będąc piłkarzami, potrafilibyście się skupić na meczu, gdyby do Was wydzwaniali członkowie rodziny i mówili:”Kuba, stoimy przed stadionem, nie wiadomo, czy obejrzymy mecz, w którym zagrasz…”? Odpowiedzcie sobie po cichu na takie pytanie. Nie zmienia to faktu, że bilety to tylko wierzchołek góry lodowej. Problemem było, jak powiedział Kuba dosłownie(!), „instrumentalne traktowanie zawodników do polepszenia wizerunku PZPN”. Ktoś tu w centrali zwyczajnie przegiął i tyle.
Czy dalsze analizowanie porażki na Euro ma sens? Moim zdaniem nie. Jest to idealny moment (po Euro, rzecz jasna) na zmianę pokoleniową w PZPN. Ryba psuje się od głowy.
P.S. To był wpis nr 200 na tym blogu. Mały jubileusz;)