Jak wynika z informacji przekazanych przez blog pilkarskamafia.blogspot.com Łukasz Piszczek doskonale wiedział o korupcji w zespole Zagłębia Lubin, namawiał nawet niektórych zawodników do tego procederu. Wiedział, na co idą pieniądze z tzw. zrzutki, tak zeznał w prokuraturze. I co? I nic. Karę już poniósł, głównie finansową. Pełna zgoda. Moralnej kary jednak nie poniósł do dziś, a według mnie jedyną „moralną karą” za tego rodzaju proceder (ustawianie meczów i okłamywanie mediów, również kibiców) jest uniemożliwienie mu występów w kadrze.

Naprawdę nic nie mam do Łukasza Piszczka – piłkarza, wręcz uważam go za świetnego zawodnika, który zrobił niesamowity postęp i jego obecna pozycja w klubie jest niepodważalna. Rozwój kariery klubowej tego piłkarza nie powinien ucierpieć przez tę jedną sytuację. Jednocześnie uważam, że PZPN jako organizacja sprawująca opiekę nad reprezentacją, powinien dbać o swoje dobre słowo. Pozwalając na grę w drużynie narodowej zawodnikom, którzy dopuścili się korupcji, w międzyczasie kłamali w mediach próbując się wybielić, zrobić z siebie ofiary systemu, a nie sprawców, PZPN szkodzi kadrze. I sobie.

A jaka ta kadra jest – każdy widzi. Głównie kibice, bo Grzegorz Lato zdaje się nie dostrzegać tego, że coraz mniej osób chce identyfikować się z zespołem, w którym grają oszuści i spadochroniarze z innych reprezentacji. Kadra narodowa powinna być miejscem, gdzie nie liczą się tylko pieniądze, ale coś jeszcze. Jej zawodnicy powinni być nie tyle przezroczyści, co szczerzy, uczciwi, a w chwili słabości – potrafiący przyznać się do błędu. Na razie tak nie jest i pewnie jeszcze długo nie będzie.

P.S. Zdjęcie pochodzi z bloga Michała Pola, dziennikarza portalu sport.pl