Przeczytałem na portalu Rzeczpospolitej, że piłka nożna w Europie (a być może i na całym świecie) korupcją stoi. Zaraza rozłazi się na coraz więcej krajów, ustawiane są już nie tylko mecze ligowe, ale nawet te towarzyskie. Wystarczy, że jakiś mecz znajdzie się na liście zakładów u bukmachera i już jest „podejrzany”.
Sam gram u bukmachera, od święta, za śmieszne stawki. Traktuję to jako rozrywkę, a nie sposób na zarabianie pieniędzy. Wychodzę z prostego założenia, że przy zarabianiu pieniędzy najważniejsze są umiejętności, staranność i uczciwość, a nie „łut szczęścia”. Poza tym nie specjalnie chciałbym, by zasobność mojego portfela zależała od osób, których kompletnie nie znam, w tym wypadku chodzi o piłkarzy. Ogólnie nie oceniam zakładów bukmacherskich jako zły rodzaj rozrywki… no właśnie, rozrywki…
Zadaniem bukmachera jest zarabianie pieniędzy – co do tego nikt nie ma wątpliwości. Tam gdzie pojawiają się pieniądze (duże) zwykle dochodzi do przekrętów. Perspektywa zarobienia dużych pieniędzy zawsze kusi, nawet tych, którzy maja ich pod dostatkiem. Nie inaczej sprawa wygląda w futbolu.
To są kwestie tak oczywiste, że nie warto o nich pisać więcej. Obawiam się jednak, że nie da się skutecznie walczyć z ustawianiem meczów, które znajdują się w zakładach bukmacherskich. Można jedynie zakazać bukmacherom umieszczania w swojej ofercie zakładów na mecz towarzyskie, które nie niosą ze sobą żadnych korzyści finansowych dla piłkarzy. Ale czy istnieją skuteczne przepisy powstrzymujące bukmacherów przed tym procederem? Wątpię.
Myślę, że FIFA i Piłkarskie Federacje poszczególnych państw powinny stworzyć odpowiednie przepisy zabraniające czerpania korzyści z zakładów bukmacherskich przez samych zawodników i osoby związane z futbolem. Oczywiście nie da się kontrolować kilkuset milionów piłkarzy na świecie, ale w przypadku złapania delikwenta (tudzież delikwentów) na gorącym uczynku kary powinny być, nazwijmy to, odstraszające. Swoją drogą bukmacher, któremu udowodniono by próbę ustawienia meczu, który znajduje się w jego ofercie, powinien stracić licencję. Na zawsze.
Innym wyjściem jest zlikwidowanie piłki nożnej, wtedy nie było by tych wszystkich podejrzeń, ale w ślad za futbolem szybko podążyłaby koszykówka, siatkówka i krajowy hokej na lodzie. Świat bez sportu szybko zacząłby interesować się polityką, a to wizja beznadziejna.
P.S. Żeby nie było, że piszę tylko o piłce nożnej. Miniony weekend minął pod znakiem „Gwiazd NBA”, najlepszej, ale i najbogatszej ligi koszykarskiej na świecie. Z dziką przyjemnością, jako obrzydliwy koszykarski laik, obejrzałem skrót konkursu wsadów. Popatrzcie.