Sfrustrowany jestem wynikiem przy Łazienkowskiej. To koniec tej drużyny, koniec tego trenera (co było raczej oczywiste, bo nikt przy zdrowych zmysłach chyba nie myślał, że delikatny Białas pozostanie na stanowisku). Potrzebna jest rewolucja i to natychmiast. Już teraz do końca sezonu powinni grać młodzi zawodnicy jak Kosecki,Banasiak,Górski, którzy może nie zagwarantują wyższego poziomu gry, ale przynajmniej zostawią po sobie dobre wrażenie. Kiedyś na meczu piątej ligi mazowieckiej usłyszałem od jednego ze starszych kibiców taką anegdotkę. Przeczytajcie.

Strasznie marnie gra ten nasz MKS. Ale powiem coś Panu. Kiedyś, za komuny jeszcze, kiedy Pana na świecie nie było, piłkarzom w szatni trener mówił, czy mają mecz wygrać czy przegrać. Wchodził i informował ich o tym, czy mecz kupiony, czy sprzedany i oni od razu wiedzieli co i jak mają grać. Czy mają naciskać przeciwnika, czy przejść obok meczu. Teraz niektórzy twierdzą, że korupcja w polskiej piłce jest nadal. A ja twierdzę, że jej nie ma. Bo jak patrzę na ten MKS, to widzę, że Ci faceci kompletnie nie wiedzą jak grać, w sensie, że im nikt nie powiedział, czy mają wygrać czy przegrać i grają jak chcą.

Trochę i tak było w meczu Legii z Wisłą, choć tutaj po pierwszej połowie już było wiadomo, że Legioniści nie chcą tego spotkania wygrać. No bo jak ma zagrać Szala z Jarzębowskim, których już w przyszłym sezonie przy Łazienkowskiej nie będzie? Gdyby mi powiedziano: “Słuchaj, od jutra nie pracujesz” to o czym bym myślał? O ganianiu za piłką i ograniu odwiecznego rywala, czy o szukaniu nowego pracodawcy? To logiczne, że Szala, Jarzębowski, Kiełbowicz i Grzelak przeszli obok meczu. Nie, nie jest mi ich szkoda jako graczy Legii, bo oni swoją postawą na grę w tej drużynie nie zasługują. Szkoda mi ich jako ludzi, bo sam wiem jak słabo zmotywowany jest człowiek do pracy, kiedy grunt pod nogami się wali.

Żal mi Legii, naprawdę. Przerażony jestem tym, jak bardzo zmienił się ten klub od czasu gry w Lidze Mistrzów (o czym pisałem w poprzedniej notce). Spać nie daje mi również myśl, że gdyby ten zespół od początku sezonu grał w taki sposób, czyli bez ambicji, bez chęci, bez uporu i żądzy dokopania rywalowi za wszelką cenę- dziś biłby się z Wodzisławiem i Gdynią o utrzymanie w Ekstraklasie. Kiedyś Jan Nowicki powiedział, ze piłkarze Reprezentacji Polski wygrywając z Portugalią w Eliminacjach Mistrzostw Europy nie wiedzieli jak to zrobili i po co. Tak samo wyglądają ostatnie mecze Legii. Nie wiedzą po co wygrywają z Koroną, z Piastem, grają bez świadomości, że dzień wcześniej punkty stracił Ruch i jest szansa wyprzedzić Chorzowian w tabeli! To jest najgorsze.

Szkoda mi również trenera Stefana Białasa, mimo wszystko, bo sprawia on wrażenie sympatycznego trenera. Wziął, co mu dawali, a że w łapach swoich znalazł półprodukt formowany przez prawie trzy lata, to trudno z tak doskonałego półproduktu wykrzesać coś wartościowego. Na wczorajszej konferencji prasowej trener Białas pytał Bartka Grzelaka “Bartku, czym zaskoczymy Wisłę?” Bartek nie odpowiedział, bo nie wiedział! Na 24 godziny przed meczem zawodnik nie wiedział czym może zaskoczyć przeciwnika! Mógł powiedzieć cokolwiek, np: “Nie wiem czym zaskoczymy, ale na pewno tanio skóry nie sprzedamy i choćbyśmy mieli umrzeć na boisku- to nie damy im wygrać”. Ale nie, wolał milczeć, aż trener z tego wszystkiego stwierdził, że zaskoczą Wisłę grą na własnym boisku. Może to i dobre rozwiązanie? Ostatnio przecież zaskoczyli Jagiellonię tym, że domowy mecz Legia rozgrywała… na stadionie Polonii.