No to wymyślił Rafał Stec z Gazety Wyborczej. Redaktor piszący zwykle bardzo ładną polszczyzną, chodź często kontrowersyjnie, dziś z rana uraczył nas informacją, że marzą mu się mecze w TV bez komentarza sportowego. Tak właściwie to Pan redaktor chciał tego już od dawna, no ale dostał doświadczył dopiero teraz, kiedy na znak żałoby narodowej wszystkie stacje puszczają mecze lig zagranicznych bez, idiotycznego często, dziamgotania komentatora.
Szczerze? Jestem sceptyczny. A raczej to mało powiedziane. Jestem bardzo sceptyczny, żeby nie powiedzieć, że całkowicie przeciwko. Odgłosy z trybun robią na mnie oczywiście wrażenie, ale wyobraźmy sobie mecz reprezentacji Polski bez komentarza. Przecież to jest nierealne! Mecz w telewizji bez komentarza Szpakowskiego? To tak jakby transmisja z zawodów lekkoatletycznych odbywała się bez głosu Włodzimierza Szaranowicza. To jak Turniej Australian Open bez głosu Bogdana Tomaszewskiego. To jak niedzielny Anioł Pański bez papieża Benedykta pozdrawiającego wszystkich Polaków.
Wyobrażacie sobie teraz mecz Polaków na Euro bez tych wszystkich wpadek komentatorskich typu…
„Bardzo dobrze mówiący po niemiecku niemiecki sędzia”
albo bieg Justyny Kowalczyk po złoto w kolejnych zawodach bez donośnego ryku Marka Jóźwika?
Pędź Justyna, Kowalczyk, Bjoergen Kowalczy,Bjoergen, Kowalczyk! Kowalczyk! JEEEEEST JEEEEST!JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEST!
Nie! Nie zgadzam się! Głos w TV musi być, bo telewizornia jest od tego, żeby ktoś kłapał dziobem i wyglądał, radio od tego, żeby kłapał dziobem, bo wyglądać już nie musi (jest zresztą coś takiego jak wygląd „radiowca”) a gazety są od tego, żeby dobrze się je czytało. Może nie wszystkie, ale zdecydowana większość. Jedyne na co mogę się zgodzić, to transmisja obrad sejmu… bez dźwięku, oczywiście.