Nie głosowałem na niego w wyborach, więc nie mam sumienia kłócić się o miejsce jego pochówku. Jego partia nie jest partią, której program bym popierał. Podczas tak zwanej żałoby narodowej dostrzegam u ludzi jedną rzecz. Jakąś przedziwną chęć zaistnienia, pokazania się. Pokazanie tu i teraz swoich poglądów, pokazania, że oto ja mam zdanie na każdy temat, choćby nawet na ten, który mnie nie dotyczy bezpośrednio. Z jednej strony dajemy wspaniały „pokaz” pod Pałacem Prezydenckim, z drugiej jednak robimy sobie zdjęcia w gronie znajomych podczas „czarnej soboty” i czym prędzej wstawiamy je na portale społecznościowe. Aż mi się momentami głupio robiło, bo ja sobie takie zdjęcia nie wstawiłem. Ktoś mógłby pomyśleć przecież, że mnie tam nie było, a byli prawie wszyscy.
Co do samego ś.p. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wiecie, tak sobie pomyślałem, że to nie wina mediów, że był tak postrzegany. To wina nas samych i internetu. Dzięki internetowi każdy z nas ma możliwość dotknięcia tych, których na co dzień oglądamy w telewizji. To internet zrobił z nas zwierzęta, które nie mają szacunku dla nikogo choćby dla partnerów w rozmowie, dyskusji na forach. Dla niektórych nie było problemem wyzwać kogoś „ty chuju”. Za chwilę przecież o tym zapominaliśmy. A zapominaliśmy tylko dlatego, że ten ktoś nie dał nam w gębę, co w tak zwanej „normalnej rzeczywistości” miało by prawdopodobnie miejsce. Z czasem ta granica zaczęła się niebezpiecznie przesuwać w stronę „gwiazd ekranu”, polityków, no i samego prezydenta. To dzięki internetowi mogliśmy go „dotknąć”, choćby naśmiewając się z jego pochrząkiwania, kartoflanego nosa, czy kanapek, które wnosiła na pokład „Tupolewa” jego żona- Maria Kaczyńska. To między innymi przez internet mieliśmy obraz takiego Lecha Kaczyńskiego, jaki mieliśmy i dziś część mediów zdała sobie z tego sprawę.

Społeczeństwo zmieniło się pod wpływem technologii. Tak zwana „wojna o Wawel” jest tego znakomitym przykładem, bo to na Facebooku zainicjowana została akcja „Nie dla Kaczyńskich na Wawelu”. To rozwój technologii i internet doprowadził do iluzorycznej bliskości narodu z urzędem prezydenta, na tyle iluzorycznej, że można prawie napluć w twarz temu, którego się krytykuje. To internet spowodował, że brak szacunku do jakichkolwiek, choćby najważniejszych ludzi i najwyższych stanowisk w tym kraju, a z obrażania innych uczynił nasz narodowy sport.

Lech Kaczyński powinien spocząć w miejscu godnym. Nie dlatego, bo nazywał się Kaczyński, ale dlatego, bo był prezydentem tego kraju. Jeśli nie prezydent, to kto powinien spocząć obecnie na Wawelu?