„Futbol umarł”, „Śmierć futbolu”, „Antyfutbol Interu”. Tytuły na portalach i blogach wszystkich znamienitych dziennikarzy nie pozostawiają złudzeń. Jose Mourinho poprzez takie, a nie inne ustawienie zespołu Interu w meczu z Barcą zarżnął futbol i jego piękno, niczym małego, bezbronnego warchlaka. A prawda jest taka, że zaprezentowany przez Inter „antyfutbol” to tylko jeden z wielu wariantów gry, którą futbolem nazywamy. I Mourinho jest jej mistrzem.

Najbardziej mnie zdziwiło, że wczorajszy półfinał między Barceloną a Interem na Camp Nou nawet Michał Pol nazwał „antyfutbolem”. Lubię czytać bloga Michała, to bardzo rozsądny dziennikarz, raczej nie przesadza w swoich tekstach, ale dziś pojechał po bandzie. Co to do jasnej cholery jest „antyfutbol”? Mi kojarzy się z przekrętami, kupowaniem meczów, korupcją, „antysportem” można nazwać zażywanie przez sportowców dopingu. Otóż żyłem w błędzie! Jeśli ktoś uważa, że futbol to nieustanna wymiana podań, akcja za akcję, strzelanie bramek, wkręcanie w ziemię przeciwnika zwodami i dryblingiem, to antyfutbolem jest „ustawianie autobusu w polu karnym”. Autobus złożony ze wszystkich zawodników Interu stał i stał i odjechać nie mógł, za to niektórzy chyba nie zauważyli, że Barcelonie autobus z napisem „Finał LM” odjechał już w Mediolanie, kiedy to straciła 3 bramki, co od dłuższego czasu jej się nie zdarzyło, tym bardziej w Lidze Mistrzów.

Ten półfinał to był dwumecz. Niektórzy chyba zdają się o tym zapominać, że to w dwóch spotkaniach Barcelona okazała się słabsza od Interu. W pierwszym nie dawała sobie z Interem rady, bo wyłączeni z gry zostali i Xavi i Messi. Przegrała mecz w Mediolanie 3-1, więc co miał robić Inter, jak nie bronić korzystnego wyniku?

Ktoś w komentarzach pod tekstem Michała Pola napisał, że Mourinho przypomina Leonidasa, który wraz ze swoją armia Spartan bronił wąwozu Termopilskiego przed wojskami Kserksesa. Jakże trafne określenie! Przecież obrona korzystnego wyniku nie jest zabroniona. Mam wrażenie jednak, że niektórzy z kibiców woleliby, aby Inter otwarcie zaatakował Barcę i rozbił ją na CN jak wojska Sobieskiego rozbiły Turków pod Chocimiem. A tak to wyszła tylko marna obrona wąwozu termopilskiego przez Spartan pod dowództwem Leonidas, zwana przez „specjalistów” „antyfutbolem”.

A teraz coś dla miłośników antyfutbolu. Zaatakowany przez Mottę Busquets, dający sędziemu do zrozumienia, że został brutalnie sfaulowany, omal nie wydłubano mu oczu- „A-KUKU!”