Obiecałem sobie w pewnym momencie, że nie będę pisał źle na temat kadry, na temat trenera Franciszka Smudy, tuż przed Euro. Nie będzie więc źle, nie będzie czepialstwa, tylko suche fakty. Rezerwy kadry na zgrupowaniu w Austrii rozegrały dwa mecze sparingowe z niezbyt wymagającymi przeciwnikami i aż prosi się o wypisanie w punktach wniosków, które po tych dwóch sparingach nasuwają się same. W zasadzie po tym wczorajszym, który został rozegrany w Klagenfurcie. Był to pierwszy oficjalny mecz towarzyski, a nie spacerek z amatorami, którzy akurat przejeżdżali obok boiska, na którym był trening kadry. Tym razem Polska w sparingu wygrała z Łotwą, w barwach której zagrał Artjoms Rudniews, król strzelców sezonu 2011/2012 T-Mobile Ekstraklasy. Po bramce Sobiech wygraliśmy 1-0. Miały być wnioski, więc proszę, po kolei.
Obawiam się, że obecność Fabiańskiego w bramce zamiast Tytonia może oznaczać, iż Wojtek Szczęsny nie jest jeszcze w pełni sił po sezonie i nie wiadomo czy zagra w pierwszym meczu grupowym. To jednak tylko moje czarnowidztwo, absolutnie bym nie chciał, by się spełniło! Jednak jeśli rzeczywiście uraz bramkarza Arselanu jest na tyle poważny, że trzeba go oszczędzać, to niech w sobotę ze Słowacją gra Tytoń.
Wojtkowiak, Jodłowiec i Boenisch to w tym momencie obrońcy jakby z innej piłkarskiej planety. Pierwsi dwaj nie włączają się do gry ofensywnej, a i w obronie mają problemy z nadążaniem za przeciwnikami. Trzeci co prawda widoczny w ofensywie, ale w obronie już niekoniecznie. Na szczęście istnieje duże prawdopodobieństwo, że Smuda ma na ich temat podobne zdanie i żaden z nich murawy podczas turnieju nie powącha.
W pomocy nie lepiej. Eugen Polanski i Adam Matuszczyk – Ci,których Franz sam namawiał na grę dla Polski – zawiedli wczoraj kompletnie. Szczególnie Polanski sprawiał wrażenie, jakby na zgrupowanie przyszedł z Mainz piechotą. To jest ten niemiecki czołg, który ma dusić ataki przeciwników w zarodku? Wczoraj wyglądał raczej jak 20 letni mały fiat, w dodatku z przekręconym licznikiem. Matuszczyk zagrał nieco ambitniej, ale widać było, że nie wie gdzie dokładnie ma grać i co ma grać. Pchać się do defensywy, gdzie są już Murawski z Polanskim, czy próbować rozgrywać, jak Mierzejewski, którego zmienił w przerwie meczu.
Michał Kucharczyk musi wrócic do domu. Jest bez formy, w dodatku wystawiany na skrzydle traci wszystkie swoje walory, a że ma ich niewiele… Po prostu musi zostać z tej kadry wykreślony.
Paweł Brożek. Jeśli tak wyglądał na treningach Celticu Glasgow, to nie dziwię się, że Szkoci nie skorzystali z opcji wykupienia zawodnika Trabzonsporu. Trzy spalone i jeden strzał to wszystko, na co wczoraj było stać byłego króla strzelców Ekstraklasy.
Artur Sobiech, który wyraził po meczu pogląd, że odpowiada mu rola „jokera”, jaką odgrywa m.in. w klubie. Chłopie, przestań. Im wcześniej przestaniesz, tym lepiej. Strzelenie bramki grającej na stojąco Łotwie nie robi cię „jokerem”, tak samo jak dwie bramki w barwach Hannoveru.
Miałem wrażenie, że zawodnicy są zwyczajnie „zajechani”. Owszem, sam Smuda przyznaje, że pracują ciężko a „siłowni nikomu nie odpuszcza”, ale nie jestem przekonany, czy jest to właściwa droga. Kilogramy można wrzucić zawodnikom, którzy na co dzień mają z nimi zabawę, a nie takim, którzy bazują na szybkości, czy technice (jak Wolski, który mimo paru ciekawych zagrań pokazał, że nie ma siły i chce już usiąść na ławce).
Mam nadzieję, że w punkcie szóstym wyraziłem swoje obawy, które nie będą miały potwierdzenia w rzeczywistości i wszystko skończy się dobrze.
Łotysze traktowali nas strasznie, faulując kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt razy, podczas gry polscy zawodnicy odwdzięczyli się im tylko kilkoma przewinieniami. Z tej statystyki jednak trudno wyciągnąć jakieś inne wnioski oprócz tego, że nasi zwyczajnie nie mieli ochoty na cokolwiek.
W sobotę kolejna lista wniosków, tym razem dotycząca meczu pierwszego składu ze Słowacją.