Zbliża się Sylwester. Można powiedzieć, że już za kilkanaście godzin będziemy patrzeć w niebo i podziwiać masy chińskich fajerwerków. Co jest w złego w fajerwerkach, że co roku wszyscy krzyczą:”Nie używaj!” – nie wiem. Pewnie nic, skoro są ogólnodostępne. Ale jak każda rzecz powinna być używana z głową. Czyli z tą cześcią ciała, której ludzkość nie zwykła używać w nadmiarze.

Nie, nie chcę Was namawiać do czegokolwiek, a już na pewno nie będę Wam pisał „Nie strzelajcie w mieście w Sylwestra, bo biedne zwierzaki się boją!”. Każdemu wolno robić co mu się podoba, każdemu wolno też nie myśleć o zwierzakach pytanie tylko, czy nie powinniśmy czasem pomyśleć o tym co robimy i w jaki sposób? Czy akurat w tym momencie, kiedy mamy cieszyć oczy nie przesadzamy i nie ranimy w większym stopniu swojego słuchu? Poruszę skrajne przypadki, które naprawdę mogą być brzemienne w skutki. Wchodzę wczoraj na stronę internetową Tygodnika Podhalańskiego i co widzę?
I trochę mnie to zaskoczyło. Wcześniej nawet nie przyszłoby mi do głowy, że ktokolwiek mógłby odpalać fajerwerki w Parku Narodowym. Bo że w Zakopanem – ok, to jedyna taka noc w roku. Ale w parku? Gdzie zbudzony z zimowego snu niedźwiedź może się rozłościć nie na żarty? Czy na serio mózgi niektórych są tak małe, żeby dyrekcja musiała ostrzegać przed tak oczywistymi sytuacjami?

Zaraz napiszecie – a co to za kategoryzowanie zwierząt? Że niby te z Parków Narodowych są lepsze niż te udomowione i wymagają specjalnej opieki? Odpowiadam: „Nie”. Ale z argumentacją miałbym problem. Po prostu czuję, że zwierę domowe, a raczej udomowione, jest w stanie przyzwyczaić się do corocznego odpalania fajerwerków. Z kolei takiemu niedźwiedziowi czy kozicom ciężko wytłumaczyć, że to sytuacja chwilowa.

A Wy co o tym myślicie?